Synowa uważała, że skoro nie pracuję, powinnam jej gotować i sprzątać. Zmieniła zdanie, gdy podałam jej rachunek za opiekę nad dzieckiem.

Synowa zawsze miała o sobie wysokie mniemanie i uważała, że świat powinien dostosować się do jej potrzeb. Kiedy uznała, że moja emerytura to „czas wolny”, i zaczęła wymagać ode mnie gotowania, sprzątania i opieki nad wnukiem, nie sądziłam, że sprawy przybiorą tak nieoczekiwany obrót…

Nie zamierzałam być służącą w jej domu, ale zamiast kłótni, wpadłam na pomysł, jak pokazać jej prawdziwą wartość mojej pracy. Gdy podałam jej rachunek, nie spodziewała się, że sprawy pójdą aż tak daleko…

Dobrze, że masz tyle wolnego czasu!

Kiedy syn ożenił się z Natalią, byłam szczęśliwa. Młoda, energiczna dziewczyna, która szybko zjednała sobie moją sympatię. Jednak po narodzinach wnuczka zaczęłam dostrzegać drugą stronę medalu. Natalia uważała, że skoro jestem na emeryturze, mam nieograniczoną ilość czasu, który powinnam poświęcić na pomoc im w codziennych obowiązkach.

– Mamo, ty przecież i tak nic nie robisz, mogłabyś odciążyć nas trochę z gotowaniem i sprzątaniem – zaczęła Natalia podczas niedzielnego obiadu. – A przecież Antosia uwielbia być z tobą, więc mogłabyś go odbierać z przedszkola.

Początkowo nie chciałam robić problemu. Pomagałam, ile mogłam, choć czułam, że zaczynam być traktowana jak darmowa opiekunka. Natalia zaczęła dzwonić codziennie, pytając, czy mogłabym „wpaść na chwilę”, co oznaczało godzinne sprzątanie lub gotowanie obiadu. Ani razu nie usłyszałam „dziękuję”.

Rachunek za opiekę

Sytuacja zaczęła mnie męczyć, gdy Natalia wprost zaczęła narzekać, że „to przecież normalne”, że babcia zajmuje się wnukami. Pewnego dnia, po wyjątkowo długim tygodniu spędzonym na bieganiu między ich domem a własnym, usiadłam i zrobiłam coś, co zmieniło wszystko.

Przygotowałam szczegółowy rachunek. Zawierał koszt godzin opieki nad Antosiem, stawkę za sprzątanie oraz gotowanie obiadów. Zsumowałam wszystko, dodając delikatną uwagę: „To są stawki rynkowe za moją pomoc. Proszę o uregulowanie należności, jeśli mamy kontynuować naszą współpracę”.

Kłótnia, która zmieniła zasady gry

Kiedy Natalia przeczytała rachunek, jej reakcja była gwałtowna.

– To jakiś żart, prawda? – rzuciła, ściskając kartkę. – Jesteś babcią, a nie zatrudnioną sprzątaczką!

– A ty jesteś matką, a nie szefową – odpowiedziałam spokojnie. – Jeśli uważasz, że moja praca jest bezwartościowa, może czas, żebyście sami zajęli się swoimi obowiązkami.

Syn próbował załagodzić sytuację, ale Natalia wybuchła gniewem, oskarżając mnie o brak lojalności wobec rodziny. Mimo kłótni, rachunek pozostał na stole. A ja postanowiłam nie ustąpić.

Jak to się skończyło?

Po kilku dniach ciszy Natalia zadzwoniła. Jej ton był znacznie łagodniejszy.

– Mamo, może rzeczywiście za dużo od ciebie wymagałam. Nie zdawałam sobie sprawy, ile to wszystko kosztuje – przyznała. – Może powinniśmy ustalić jasne zasady.

Od tamtego dnia sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Nadal opiekuję się Antosiem, ale tylko w wyznaczone dni, a Natalia zaczęła doceniać moje zaangażowanie.

Co o tym myślicie? Czy postąpiłam słusznie, pokazując synowej wartość mojej pracy? Jak wy zachowalibyście się na moim miejscu? Dajcie znać w komentarzach! 

You might also like

Comments are closed.

error: Content is protected !!