Siostry dostały w spadku nieruchomości, ja – książki. Myślałem, że jestem pokrzywdzony, ale prawda okazała się inna
Spadek po ojcu wzbudził wielkie emocje. Siostry podzieliły między siebie nieruchomości warte miliony, a ja dostałem jedynie stare książki. Byłem pewien, że to jawna niesprawiedliwość, ale wtedy odkryłem coś, co zmieniło wszystko…
Nie spodziewałem się, że ten niewinny stos książek kryje w sobie tajemnicę, która wywróci nasze życie do góry nogami. Siostry są wściekłe, ale teraz to ja trzymam wszystkie karty…
Rodzinny spadek – początek konfliktu
Po śmierci ojca rozpoczęły się rodzinne przepychanki. Spadek był znaczny – dwie nieruchomości, działka i oszczędności. Gdy usiedliśmy u notariusza, nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Siostry – Kasia i Marta – dostały wszystko, co miało realną wartość: dom w centrum miasta, apartament nad morzem i kilka hektarów ziemi na wsi. A ja? Dostałem skrzynię starych książek.
Próbowałem zaprotestować, ale Kasia szybko mnie uciszyła:
– Nie narzekaj, Bartek. Ty i tak nigdy nie interesowałeś się majątkiem. Poza tym, tata wiedział, co robi – powiedziała z ironicznym uśmiechem.
– Książki były dla niego ważne, nie umniejszaj tego – dodała Marta, jakby próbowała udawać współczucie.
Nie kupiłem tego. Wydawało mi się, że zostałem oszukany.
Zaskakujące odkrycie
Wróciłem do mieszkania, wściekły i rozczarowany. Skrzynia książek stała na środku mojego salonu, przypominając mi o mojej „porażce”. Postanowiłem z ciekawości przejrzeć, co takiego uznał ojciec za warte uwagi.
Na pierwszy rzut oka nie wyglądało to obiecująco – stare wydania literatury klasycznej, zapiski i jakieś stare notatki. Aż nagle moją uwagę przykuła jedna książka, która miała wypchane brzegi. Po jej otwarciu zrozumiałem, że trafiłem na coś niezwykłego – w środku znajdował się zbiór dokumentów i rachunków.
Pierwsze, co zauważyłem, to akt własności trzeciej nieruchomości – opuszczonego magazynu w przemysłowej części miasta. W skrzyni były również zdjęcia ojca na tle tego budynku. Z każdym kolejnym dokumentem odkrywałem więcej – magazyn, jak się okazało, nie był pusty. Tata wynajmował go na działalność gospodarczą, co miesięcznie przynosiło tysiące złotych!
Kłótnia w rodzinie
Nie mogłem tego zostawić dla siebie. Następnego dnia zebrałem się z siostrami, by wyłożyć karty na stół. Kiedy opowiedziałem o magazynie i jego wartości, twarze Kasi i Marty wyrażały szok.
– To niemożliwe! Dlaczego o tym nie wiedziałyśmy? – zapytała Marta, drżącym głosem.
– Może dlatego, że tata wiedział, jak bardzo jesteście chciwe? – rzuciłem, nie ukrywając satysfakcji.
Kasia wybuchła:
– To się nie godzi! Trzeba to podzielić na nowo. Nie może być tak, że magazyn przypadł tobie!
– Ale akt własności jest na moje nazwisko – odparłem spokojnie.
Kłótnia trwała godzinami. Siostry były wściekłe, oskarżały mnie o manipulację, ale nie mogły nic zrobić. Spadek został rozdzielony zgodnie z wolą ojca.
Prawda wychodzi na jaw
Na końcu książek znalazłem list od taty. Pisał w nim, że wiedział, iż nieruchomości szybko zostaną roztrwonione przez moje siostry. Dlatego zdecydował, że przekaże mi coś, co ma potencjał na długoterminowy zysk. W liście było również wyjaśnienie: magazyn miał być miejscem, gdzie prowadził swoją pierwszą firmę, która zapewniła mu start w życie. Zrozumiałem wtedy, że spadek, który wydawał się niesprawiedliwy, w rzeczywistości był największym darem.
Comments are closed.