Kochanek 2 lata obiecywał, że się rozwiedzie. Zostawiłam go, a on postarał się, żebym straciła pracę. Dostał jednak za swoje
Dwa lata czekała, aż spełni swoje obietnice. Zamiast tego, przy każdym spotkaniu zapewniał ją, że „to już niedługo”, a ona trwała w nadziei. Kiedy w końcu postanowiła się uwolnić, zemścił się w najbardziej perfidny sposób. Nie wiedział jednak, że ta historia zakończy się zupełnie inaczej…
To, co zrobił, wydawało się ostatecznym ciosem. Straciła nie tylko złudzenia, ale też źródło utrzymania. Jednak los bywa przewrotny i czasem sam wymierza sprawiedliwość. Jej oprawca szybko przekonał się, że zadrwił z niewłaściwej osoby…

Obietnice, które nigdy nie miały się spełnić
Kiedy poznałam Tomasza, wydawał się ideałem. Inteligentny, zabawny, z pewnością siebie, której brakowało wszystkim mężczyznom, jakich znałam wcześniej. Był żonaty, ale przekonywał mnie, że jego małżeństwo to fikcja – pusta formalność, która lada moment się zakończy. Wierzyłam w to przez dwa lata. Przez dwa długie lata karmił mnie obietnicami o wspólnym życiu, o domu, w którym będziemy szczęśliwi, a ja czekałam, cierpliwie znosząc ukradkowe spotkania i samotne wieczory.
W końcu coś we mnie pękło. Podczas jednej z kłótni – o to, że znów odwołał nasze spotkanie z powodu „rodzinnych zobowiązań” – postawiłam ultimatum. Albo mówi swojej żonie prawdę, albo odchodzę. Tomasz oczywiście obiecał, że „to kwestia dni”, ale tym razem nie uwierzyłam. Następnego dnia spakowałam jego rzeczy, które trzymałam w swoim mieszkaniu, i zakończyłam ten romans raz na zawsze.
Zemsta była szybka i brutalna
Nie spodziewałam się jednak, że Tomasz nie pozwoli mi odejść tak łatwo. Był moim przełożonym w pracy i doskonale znał moje słabe punkty. Kilka dni po naszym rozstaniu usłyszałam plotki, które ewidentnie wyszły od niego – że rzekomo prowadzę firmowe projekty w sposób nieetyczny, że działam na szkodę zespołu. Wkrótce dostałam wezwanie na rozmowę z zarządem.
Nie miałam wątpliwości, kto stoi za tym wszystkim. Tomasz nie ukrywał swojej satysfakcji, gdy wręczano mi wypowiedzenie. Po wszystkim usłyszałam od wspólnej znajomej, że „nareszcie nauczyłam się, gdzie moje miejsce”. Byłam zdruzgotana. Straciłam pracę, która była dla mnie wszystkim.
Los potrafi zaskoczyć
Nie minęły trzy miesiące, gdy karma zapukała do drzwi Tomasza. W firmie rozpoczęto audyt, który ujawnił nieprawidłowości w projektach prowadzonych przez… jego. Wyszło na jaw, że Tomasz od dawna manipulował wynikami, fałszował dokumenty i wyprowadzał pieniądze z budżetu. Zarząd nie tylko zwolnił go dyscyplinarnie, ale i skierował sprawę do prokuratury.
Dowiedziałam się o tym od tej samej znajomej, która wcześniej przekazała mi jego triumfy. Nie czułam radości ani satysfakcji, a raczej ulgę, że sprawiedliwość jednak istnieje. Wiedziałam, że w tej chwili Tomasz stracił wszystko – żonę, pozycję zawodową, a być może i wolność.
Co byście zrobili na moim miejscu?
Ta historia nauczyła mnie, że nie warto trwać w kłamstwie, nawet jeśli wydaje się ono kuszące. Czy Tomasz żałował swoich decyzji? Trudno powiedzieć. Wiem jedno – ja nigdy nie byłam tak pewna siebie i swoich wyborów, jak w dniu, gdy zobaczyłam, jak życie odwraca się przeciwko niemu.
Comments are closed.