Gdy mąż rzucił mnie dla młodszej, uznałam, że nadaję się tylko do garów. Nie sądziłam, że drzemie we mnie wielki talent
Kiedy mąż spakował swoje rzeczy i oznajmił, że odchodzi do młodszej, czułam, jak mój świat wali się w gruzy. Wszystko, co razem budowaliśmy, okazało się kłamstwem. Przez długie tygodnie nie mogłam się pozbierać, myśląc, że jestem nic niewarta…
Jednak przypadek sprawił, że zaczęłam odkrywać w sobie coś, o czym nie miałam pojęcia. Z każdą chwilą rosło we mnie poczucie własnej wartości. Nie wiedziałam jeszcze, że to, co zaczęło się jako terapia, stanie się moim nowym życiem…
Rozpad małżeństwa – początek końca?
Kiedy Maciek powiedział mi, że odchodzi, by zacząć nowe życie z młodszą kobietą, poczułam, jakby ziemia osunęła mi się spod nóg. Mieliśmy za sobą 15 lat małżeństwa, wspólny dom, plany na przyszłość… a on nagle wszystko przekreślił. „Bo wiesz, ty już nie jesteś tą samą Moniką, którą poznałem” – usłyszałam na pożegnanie. Słowa te były jak nóż w serce.
Przez pierwsze tygodnie nie wychodziłam z domu. Płacz, stosy brudnych naczyń i sterty prania stały się moją codziennością. W głowie wciąż słyszałam jego słowa: „Nie masz ambicji. Ty jesteś tylko od garów”.
Niespodziewane odkrycie
Któregoś dnia, podczas sprzątania kuchni, przypadkowo natknęłam się na stary zestaw farb i pędzli, które kupiłam lata temu, gdy planowałam nauczyć się malować. Przez chwilę patrzyłam na nie, jakby to był jakiś obcy przedmiot. W końcu usiadłam przy stole, rozłożyłam płótno i zaczęłam. Początkowo z braku pomysłów po prostu rysowałam. Coś we mnie pękło – przez kilka godzin nie mogłam przestać. Zaczęłam od szkiców, potem malowałam coraz odważniej. Kolory stawały się moją formą terapii.
Nie sądziłam, że te pierwsze próby wywołają taką reakcję u znajomych. Kiedy wrzuciłam jedno z malowideł na media społecznościowe, zasypali mnie pochwałami. „Masz talent! Czemu nigdy o tym nie mówiłaś?” – pisali.
Droga do samodzielności
Z czasem malowanie stało się moją codziennością. Wyszłam ze strefy komfortu i zapisałam się na warsztaty artystyczne. Tam poznałam ludzi, którzy wierzyli we mnie bardziej niż ja sama. To oni przekonali mnie, by spróbować sprzedać kilka obrazów na lokalnym jarmarku. Wydawało mi się to szaleństwem – kto chciałby kupić coś ode mnie?
Na jarmarku wydarzyło się coś niesamowitego. Mój pierwszy obraz został sprzedany w mniej niż 10 minut! Potem kolejny, i jeszcze jeden. Poczułam, że odzyskuję kontrolę nad swoim życiem. To już nie była terapia – to był początek mojej kariery.
Powrót Macieja
Pewnego dnia, kiedy przygotowywałam się do wernisażu, ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam – to był Maciek. „Monika, nie wiedziałem, że jesteś tak utalentowana. Może moglibyśmy spróbować jeszcze raz?” – zapytał, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Byłam w szoku. Maciej, który kiedyś uważał, że nadaję się tylko do garów, teraz chciał wrócić.
Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się delikatnie. „Maciek, już nie potrzebuję kogoś, kto nie wierzy we mnie. Życzę ci wszystkiego najlepszego” – powiedziałam, zamykając drzwi.
Jak moja pasja odmieniła życie
Dziś moje obrazy znajdują się w domach ludzi na całym świecie. Prowadzę warsztaty i pomagam innym kobietom odnaleźć siebie na nowo. Mój talent, który kiedyś uważałam za nic nieznaczący, stał się kluczem do nowego życia.
Comments are closed.