Umówiliśmy się, że ogłosimy rozstanie po 5 urodzinach córki. Jednak kilka dni wcześniej, doszło do tragedii… moja żona zginęła w wypadku
Nasze małżeństwo było cieniem tego, co kiedyś. Umówiliśmy się, że po 5 urodzinach córki zakończymy wspólną drogę. Ale zanim doszło do tej rozmowy, życie napisało własny scenariusz…
Kilka dni przed wielką imprezą wydarzyła się tragedia. Nagle stanąłem przed zupełnie nową rzeczywistością, która zmusiła mnie do spojrzenia na wszystko inaczej…
Zaczęło się od cichej zgody
Kiedyś byliśmy jak dwie połówki jabłka. Ślub był spełnieniem naszych marzeń, a narodziny córki dopełniły szczęścia. Ale rzeczywistość szybko zatarła ten obrazek. Praca, obowiązki, zmęczenie – oddalaliśmy się od siebie. Nie było dramatycznych kłótni, tylko narastająca obojętność. W końcu zdecydowaliśmy, że po 5 urodzinach Leny rozstaniemy się w zgodzie. Chcieliśmy oszczędzić jej bólu w tym wyjątkowym dniu.
Niespodziewany zwrot akcji
Planowaliśmy przyjęcie, jakby nic się nie działo. Tort z ulubionym bohaterem Leny, kolorowe dekoracje, lista gości – wszystko było dopięte na ostatni guzik. Jednak na kilka dni przed tym wyjątkowym dniem żona oznajmiła, że musi pilnie pojechać do swojej przyjaciółki. Nie chciałem pytać, o co chodzi, czułem tylko narastający niepokój.
Wieczorem odebrałem telefon. Głos w słuchawce był chłodny, rzeczowy: „Pańska żona miała wypadek samochodowy. Niestety, nie przeżyła”. Świat mi się zawalił. Mimo naszych planów rozstania, nie wyobrażałem sobie życia bez niej.
Sekret, który zmienił wszystko
W kolejnych dniach wszystko działo się jak we mgle. Organizacja pogrzebu, tłumaczenie córce, dlaczego mama już nie wróci, niekończące się pytania, na które nie miałem odpowiedzi. W tym chaosie odezwała się do mnie przyjaciółka żony. Powiedziała coś, co mnie zamurowało.
Okazało się, że żona nie jechała do przyjaciółki. Miała spotkanie z prawnikiem, aby ustalić warunki naszego rozwodu. Ale to nie wszystko. W torbie, którą miała przy sobie, znalazłem list. Był adresowany do mnie.
Prawda w jednym liście
List był krótki, ale każde słowo wbijało się w serce. Żona pisała, że mimo naszych problemów, zawsze mnie kochała. Chciała rozstać się tylko dlatego, że czuła, że nie jestem szczęśliwy. Ale w ostatnich tygodniach zrozumiała, że chce walczyć o naszą rodzinę. Prosiła, żebym przemyślał wszystko jeszcze raz, zanim podejmiemy ostateczną decyzję.
Nigdy nie dostałem szansy, by z nią porozmawiać.
Jak żyć dalej?
Urodziny Leny odbyły się, ale były inne niż planowaliśmy. Bez mamy, w cieniu tragedii. Każdy uśmiech córki mieszał się z bólem i żalem. Od tamtej pory staram się być dla niej najlepszym ojcem, jakiego mogłaby sobie wymarzyć.
Comments are closed.